Skorzystałam z promocji cenowej w Matrasie, która trwała do dzisiaj z okazji Tygodnia Książki i zaoszczędziłam jakieś 15, 16 zł na książce.
Świetnie wydana, w twardej okładce, ładne, przyciągające oko zdjęcia, opisy dla laików - co, gdzie i kiedy oraz jak i z czym. Dopracowana w każdym szczególe.
Wstępu pomijać nie można. Mamy skład roślin, kalendarz oraz jak zbierać i przygotować jedzenie.
Następne strony wyglądają właśnie tak:
jak rozpoznać i gdzie szukać?
z czym nie pomylić, broń Boże, trzeba uważać na rośliny trujące
kiedy zbierać
części jadalne
tradycyjne użytkowanie
i co jeszcze można z rośliną zrobić
Po czym, odwracamy kartkę i pojawia się receptura. Ilość przepisów się waha.
Opisy roślin wraz z ich wykorzystaniem w kuchni są przeplatane krótkimi felietonami, a to o sklepach eko, o warsztatach, wędkarzach czy dialogami na temat dzikich roślin z napotkanymi osobami. Felietony dodają smaczku publikacji, nieraz można się uśmiechnąć - jeden utkwił mi w głowie,: Jak zdrowo żyć.
Cytat: ( koniec felietonu a felieton dotyczy kobiety, która niedługo dobije do 90tki )
( ... )
- A jak zdrowo żyć ? - pytam.
- Trza pacierz mówić i trochę dupę ruszyć. Jakbym sama w polu nie robiła i drzewa nie rombała, i tymi pekaesami jeździła, to już bym na cmyntarzu leżała. Dupę trza ruszać, to najważniejsze. Czy zimnioki plewić, czy z chłopem, czy bez górę do tego drugiego sklepu, dzie chlep tańszy, czy w kółko kościoła trzydzieści razy. Dupa musi w ruchu być.
Koniec cytatu i felietonu
Sam koniec książki to kalendarz zbioru dzikich roślin jadalnych.
Czy warto ? Jeśli lubicie kucharzyć i zdrowo się odżywiać - to jest tzw. must have, niezbędnik miłośnika przyrody i zdrowia. A jeśli ktoś będzie chciał się spotkać z panem Łukaszem, to niech wpadnie na jego stronę i zobaczy, kiedy i gdzie organizuje swoje warsztaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz