Nie miałam kataru, na szczęście. Jakimś cudem się zablokował i zatkał nie tylko mój nos ale zatoki.
Teraz wiem, że lepiej płakać nosem i oczami, niż obudzić się z ostrym bólem wokół zatok i do tego bólem, który prowokuje żołądek do zaprzeczenia prawu grawitacji. Nigdy mi się nie zdarzyło obudzić z bólem głowy i mdłościami. Okropne uczucie. Dzięki Bogu za weekend.
1. olejek eteryczny: eukaliptus plus sosna. Przewietrzyły mi układ oddechowy na wylot i sprawiły, że płuca przykleiły się do pleców. Trzeba z nimi uważać. Są ......... intensywne. Niestety, nos się na to nie nabrał.
2. przyboczna cebula. Siedzę ze szklanką cebuli przy udzie. Czuję jak przenika ściany pokoju i moje ubrania. Bezpośredni styk nosa ze szklanką nawet nie poruszył moich kanalików na łzy. Moje nozdrza pozostały niewzruszone. Widać, że cebula cebuli nierówna. Eh
.
3. Jest trzecie wyjście, którego nie mam pod ręką. CHRZAN. Przy nim cebula wysiada. I to jest mój jedyny ratunek by odblokować dychający organ.
Sposób Moniki H. " na zapchane zatoki jest fajny "babciny" sposób - ugotowane i rozdrobnione obierki z ziemniaków, jeszcze dobrze ciepłe zawinąć w szmatkę i przyłożyć do zatok... wszystko schodzi" - test jeszcze przede mną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz