niedziela, 16 lutego 2014

Ja też mam prawo.....


do wypowiedzi i odpowiedzi na komentarze, nieważne czy moja odpowiedź przyjmie formę zwykłego komentarza czy posta.

Komentując posty, zwracacie się do autora bloga jako konkretnej osoby, można się całkiem sporo o mnie dowiedzieć czytając nie tylko bloga, ale także mój profil na fejsie.

Przy okazji, zostawiacie po sobie ślad w swoich komentarzach - jako konkretne osoby. Można się o Was dowiedzieć klikając w odnośnik przy Waszej odpowiedzi, jeśli takowy posiadacie. Innymi słowy, ujawniacie się publicznie. Różnicy pomiędzy nami nie ma.

I nagle pojawia się  protest albo foch, ponieważ odważyłam się odpowiedzieć na szerokim forum, pisząc posta - no jak to ???? jak to ja śmiem zwracać się do autora konkretnego komentarza, pod konkretnym postem ????? zwłaszcza jeśli jestem jedyną osoba komentującą ten konkretny post, no jak ??????? Ała. Przecież nic nie zrobiłam. Wyraziłam swoje zdanie. Dlaczego autor bloga mnie 'stygmatyzuje' ?

Ponieważ autor bloga ma do tego prawo. To działa w obie strony. Ja też posiadam swoje zdanie i emocje. Nie mam zamiaru siedzieć jak mysz pod miotłą. W końcu to moje terytorium. Jeśli ktoś na nie wkracza, niech się spodziewa odpowiedzi.

A teraz mi powiedzcie - jaka jest różnica między odpisaniem na czyjeś zdanie pod czyimś komentarzem a odniesieniem się do niego w zwykłym poście, skoro i tak my wszyscy się na forum demaskujemy?

Czyżbyście byli tacy wrażliwi ? Wrażliwi nie jesteście, kiedy decydujecie się na komentarz, zwłaszcza negatywny, komentarz który wszyscy mogą przeczytać i wyrobić sobie zdanie nie tylko na mój temat, ale też autora/rki komentarza.

Macie odwagę się wypowiedzieć ?  Miejcie odwagę przyjąć odpowiedź na klatę. Może sądzicie, że komentarzowe okopy Was ochronią, ponieważ i tak rzadko kto tam zagląda ?

A co ze mną ?  Mam nadstawiać policzek jak dobry katolik ?

Nie jestem wrażliwa na negatywne komentarze. Proszę bardzo, czekam na nie. Jeśli się pojawią, odpowiednio sie do nich ustosunkuję. Publicznie.

Jeśli popełniłam błąd, przeproszę, jeśli jednak wyjdzie na moje, dam znać. 

I nie piszcie, że przestajecie tu zaglądać, mimo że byliście wiernymi czytelnikami. Nie prowadzę bloga dla liczby wejść. Nawet gdyby oglądalność spadła do jednej osoby dziennie, nie zrobi to na mnie wrażenia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Samowystarczalny ogród miejski.

  Warzywny ogród miejski w Detroit.  1280 akrów. Żywi 2000 domostw za friko.  Jest też ogród, w którym kwitnie 200 drzew owocowych. Dostarcz...