sobota, 1 lutego 2014

Przestańcie się objadać !!!


A propos otyłości - w naszej dzielnicy sa panie w pewnym już wieku i dobrze przy kości, takie kuleczki, co tylko palcem i bach na ziemię. ( sama widzę przy kasie, co takie panie nieraz pakują do koszyka, trzecie zęby obligują do uprzyjemnienia sobie życia różnego rodzaju słodkościami ) 

Ojciec mi opowiada, jak to szedł do sklepu, przed nim owej postury babcia. Poślizgnęła sie przy wejściu i pac, na ziemie. Na szczęście nic się jej stało. Przypuszczam - dobra amortyzacja. ( tak, to było złośliwe, ale tak już mam ). Wyglądała jak owad na plecach, ani na bok się przewrócić, ani się jakoś podnieść. Ojciec przyszedł z pomocą, jednak waga leżącej osoby go przerosła ( sam jest chudy patyk ) Podbiegł do niego młody chłopak i jakimś trafem usadzili ją na nogach. 


Jeszcze jedna sytuacja - zeszłe lato, przystanek tramwajowy. Podjeżdża tramwaj z wysokimi stopniami. Przede mną starsza pani stara się wejść, a raczej, wkulać. Ja za nią. Pcham od tyłu. Za pachy, nie daję rady. Za plecy, też nie. W końcu staram się ją podsadzić za tyłek, a nikt mi nie pomaga. Prawie mam przepuklinę, ale udaje się. Sytuacja, absurd. 



Rozumiem, że otyłość pewnych osób jest spowodowana chorobą i niektórymi lekami, jak np. sterydami. Ok.

Z drugiej strony są osoby, które jedzą, bo nie mają nic innego do roboty, bo lubią, bo nie potrafią sobie odmówić a potem, gdy lekarz im karze schudnąć ze względu na serce, zwalają wszystko na pastylki, które biorą np. na nadżerkę żołądka. Nie dadzą sobie przetłumaczyć.



Znajoma, ok. 180cm, ponad 100 kg wagi. Gdy patrzę na nią, nie widzę człowieka, widzę bęben na chudych patykach. Porusza się z trudem. Ponieważ brzuch naciska na nogi, zwłaszcza kolana, ma z nimi problemy. Najchętniej jeździ samochodem. Mieszka w starym budownictwie na ostatnim piętrze bez windy.  Zjada 9 placków ziemniaczanych za jednym posiedzeniem, polanych śmietaną. Albo ponad 20 klusek z miesem......... polanych śmietaną....... itd. Lubi też pałaszować smakołyki przed telewizorem.

Ale gdy człowiek mówi jej, żeby schudła, głupio się śmieje i dodaje na odczepnego, że ona się sobie podoba. Aha.
Istnieje ryzyko, że nogi pewnego dnia się zbuntują i zostanie uwięziona w mieszkaniu. Co dalej ? Oto jest pytanie. Będą ją znosić czy rozwalą dach i dźwigiem ?

Wybaczcie, ale jak widzę kogoś przy kości to naprawdę mam mieszane uczucia, a już zwlaszcza gdy muszę obok takiej osoby się przepychać w ciasnym korytarzu lub w środku komunikacji miejskiej. Nie mam nic przeciwko ludziom przy kości, bo to bardzo sympatyczne osoby, nieraz przebijające swoim optymizmem niejednego chudego i szczupłego. Ale......

Co będzie, jeśli taka kulka przewróci się obok mnie, a nikogo w pobliżu nie będzie, bo np. jest święto i wszyscy siedzą w domach przy stole ? Dookoła żywej duszy,, raz na ile pojawi się gościu, który wyjdzie po piwo np. 

 Będę dzwonić do rodziny po pomoc? Siedzieć przy tej osobie aż ktoś raczy się zjawić jak mi padnie telefon ? Albo pukać komuś w okno ? A może po Straż Miejską ?
 

Może przesadzam, ale uważam, że osoby objadające się, w ogóle nie biorą pod uwagę pewnych sytuacji. A potem,  jeśli przyjdzie co do czego, to ja będę ta be, bo akurat znalazłam się obok, jednak nie pomogłam, ponieważ patyk chciał a nie potrafił podnieść stu kilowej osoby.

Dlatego apel do osób bezmyślnie  objadających się - pomyślcie kiedyś o sytuacjach, kiedy trzeba będzie Was podnieść, przenieść, udzielić pierwszej pomocy. 


I nie miejcie pretensji do chudych, jeśli będą chcieli Wam pomóc, ale nie starczy im siły. 

Niestety, nie ma u nas żadnej porządnej edukacji na temat zdrowego odżywiania się. Jeśli ktoś nie siedzi w necie, to nie trafi na taką panią Desmond np., Ewę Dąbrowską, czy Chodakowską choćby. No i winne są koncerny, które wpychają w nas niezdrowe produkty.Winne tzw. diety, co chwilę inna, ostatni hit - paleolityczna. 
Reklamy wciskające nam gówniane, przetworzone i sfałszowane jedzenie. 

A wystarczy jeść 4, 5 razy dziennie, małymi porcjami. Więcej owoców a zwłaszcza warzyw na parze. Plus ruch - nie musicie mieć psa. Ot, cała dieta i do tego naturalna. 

Jednak ktoś mi powie, że niestety, ale nie zawsze zmiana stylu życia jest możliwa - sama widzę po naszej ekspedientce w kiosku obok. Ma kilka kroków do swojego sklepu, w którym spędza cały dzień od 7.00 do 17.00 a potem kilka kroków z powrotem do domu, gdzie zajada smutki po śmierci męża. I wygląda jak wygląda. Tylko, że z mojego punktu widzenia, to marna wymówka. Bo w soboty od południa i niedziele ma wolne. Wystarczy odrobina dobrej woli, żeby zmniejszyć porcje na talerzu i zacząć chodzić po schodach lub wychodzić na spacer w weekend.

Wszystko zależy od głowy i woli, a ta  jest, ostatnimi czasy, niewolnikiem SIEDZENIA i OBŻERANIA SIĘ oraz  ZWALANIA WINY NA INNYCH. 

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35058,15386464,Peadar_de_Burca__Jedzcie_swoja_kaszanke__grubasy.html#LokKatTxt



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Samowystarczalny ogród miejski.

  Warzywny ogród miejski w Detroit.  1280 akrów. Żywi 2000 domostw za friko.  Jest też ogród, w którym kwitnie 200 drzew owocowych. Dostarcz...