Od paru dni biorę aspirynę bayerowską i rutinę. Dzisiaj rano zasypałam sobie cebulę:
Popiłam wodę z cytryną do śniadania.
Przed wyjściem zrobiłam sok z buraków i marchwi. No i zachlapałam fartuch, ścianę za sokowirówką, bo jej nie domknęłam, bo się zamyśliłam.
Wypiłam 1 acatar.
W pracy, herbata z cytryną i miodem.
Pod koniec, przed wyjściem, hebata fix złocista Herbapolu z malinami.
Akurat w moim małym zielarskim sklepiku nie było Herbaty ze srebrem. Było jedynie samo srebro. A pani sprzedawczyni była zdania, że zatok nie da się wyleczyć i każdy z nas się z nimi boryka całe życie. No cóż......
I po drodze do domu wstąpiłam do apteki, Ibuprom zatoki spray ( dzięki Andrzej :).
Poszłam jeszcze do medycznego sklepu w dzielnicy z zapytaniem o prosty, plastikowy inhalator. Niestety mięli tylko 'skomplikowaną' maszynerię za ponad 100zł.
Jeżeli juz jesteśmy przy zatokach:
11. pażdziernika, 2 dzień od napisania posta
kataru nie mam odkąd zaaplikowałam sobie Ibuprom zatoki spray, łącznie użyłam go dwa razy, dzisiaj rano użyję go po raz trzeci. Piję sok z cebuli, zresztą jem dużo cebuli, niekoniecznie na noc, dużo czosnku dodaję nie tylko do kanapek. Mam zajęte gardło i pokasłuję - od czasu do czasu mnie zadrapie albo gorzej, zaswędzi. Ale ważnie, że katar przestał przypominać potok z nosa i strumienie łez z oczu. Co za ulga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz