U nas w Katowicach jest ich cała chmara. Wchodzę co wieczór do kuchni i lata mi przed nosem kilka moli, a drugie tyle spaceruje sobie po ścianach i boazerii. Po gdzieś miesiącu odwlekania przejrzenia szafek z jedzeniem wreszcie się za nie wzięłam.
O molach poczytacie w internecie, nie będę robić o nich wykładu tylko zabieram się do dzieła :)