Od bardzo dawna patrzę na ludzi jak na niemyjące się fleje. Przechodzi obok mnie laska albo starsza pani, cuchnąca na km perfumami, myślę sobie - aha, pewnie nie miała czasu się umyć. Widzę wyfiokowanego w garniturze faceta - hmm, ciekawe jaki ma syf w ustach i skarpetkach.
Mając styczność z zawodem protetyka, jako obserwator i do tego bardzo bliski, mogę powiedzieć, że niestety, z higieną za pan brat to nie jesteśmy.
ZĘBY
Uczępię się ich, bo stanowią ważną część naszego wizerunku. Jeśli potencjalny pracodawca looknie na nasze uzębienie, które będzie się odznaczać brakami, to niestety, ale za dużych szans na pracę nie mamy, zwłaszcza jeśli będzie związana z kontaktem z ludźmi.
Nie myjemy ich, nie leczymy. Wolimy wyrwać i wstawić protezę, bo boimy się bólu. ????????? Wiecie, że 70% protetyków ma w dupie to, czy proteza przez nich zrobiona będzie idealnie siedzieć w ustach ? Nieraz usłyszycie, - Uwiera? Do bólu można się przyzwyczaić.
Święta nie jestem. Ostatnio mój dentysta mnie delikatnie ochrzanił, bo się 'popsułam'. Fakt. Ale nie chcę nosić protez, dlatego do niego chodzę. Bo wiem z bliska, czym proteza grozi.
Protez w ogóle nie myjemy. Nieraz widzę żarcie zalegajace na częściówkach, czy całkach. Ludzie w ogóle nie poczuwają się do obowiązku przemycia choćby protez zanim udadzą się do protetyka.
Ostatni przypadek. Odwalony gościu w płaszczu, a la szycha. Patrzę na odcisk protezy - 4 zęby, plus niewyrwany korzeń. 3 zęby zepsute i dziurawe. Kiedy się zdejmowało wosk, to trzeba było z niego wydłubywać resztki jedzenia z dziur. Kto nie jest przyzwyczajony, ten może puścić pawia.
Albo siedzisz w gronie i słyszysz, że ktoś przez tydzień nie mył protezy, a po ich wyjęciu szczypały go dziąsła........ I o czym to świadczy?
- szminka - przed wizytą u dentysty czy protetyka, zalecane jest jej
starcie. Nie muszę mówić, ile milimetrów takiego czegoś potrafi zalegać
na niektórych wargach. Łeee.
ZAPACH
Z UST I ŻOŁĄDKA.
- zepsute zęby
- nalot na języku
- pusty żoładek
- problemy z żołądkiem, np. nadżerka. Przykład, znajoma mamy. Łykała leki na pusty żołąd, dostala nadżerki i ...... lepiej, żeby na Was nie chuchała.
ZAPACH CIAŁA
- mnie to nawet ałun w dezodorancie nie pomaga, a już zwłaszcza zimą. Mimo, że temperatura minusowa, to potrafię się spocić, wiec dezodorant w torbie, a potem jeszcze w trakcie dnia, przemycie się pod pachami - nieodzowne. Lepiej mam w lecie, pachy na powietrzu, pod pachami chusteczki nieraz. Zawsze można się w gratisowym wc ochlapać.
- faceci mają na ogół duże problemy z myciem się, zwłaszcza w strategicznych miejscach, o czym świadczy pobyt w autobusach zwłaszcza. Nie wspominając o tzw. cichaczach - trudno nie poczuć takiego smrodu. Na sam zapach mam ochotę beknąć temu komuś w twarz, zwłaszcza po daniu z czosnkiem i cebulą.
- przesadne oblewanie się wodami i perfumami. Nieraz myślę, że wolę wąchać neumyty tyłek, niż siedzieć owiana gąszczem paskudnie śmierdzącej chemii, zwłaszcza w tzw. babskie dni, kiedy mój nos zyskuję więcej receptorów niż sam pies.
- smród papierosów. Może kiedyś to było sexy, dzsiaj.......... Ogólnie, nie potrafię wystać przy takiej osobie. Powiedziałabym, że papieros jest passe i zalatuje wiochą.
- zapach ciała może też być rezultatem choroby, więc zanim komuś rykniemy w twarz, że MOŻE BYŚ TAK ZACZĄŁ UŻYWAĆ DEZODORANTU, to przemyślmy to poważnie.
HIGIENA CIAŁA
- jako szczyl lubiłam się kąpać, ale nie grzebać sobie w uszach i w innych otworach. Potem przyszedł tradzik i przez pewien czas było mi wszystko jedno. Człowiek jednak dorasta i zmienia poglądy.
- prysznic - niecałe 5 min codziennie i możemy spokojnie wyjść do ludzi, przy okazji oszczędzamy na wodzie.
- kąpiel - kiedy jednak zaczynamy zarastać brudem - najlepsze wyjście z sytuacji.
- nos czyścimy, a po jego wysmarkaniu, sprawdzamy, czy coś przypadkiem jeszcze nie zwisa albo czepia się od wewnątrz - kiedyś o tym zapominałam, wsiadałam w busa, i na miejscu, patrząc w lusterko, okazywało się, że ............ no cóż. Ale myśli się o jednym i zapomina o drugim. A ludzie nie powiedzą, wolą patrzeć jak człowiek robi z siebie idiotę.
- Czyścimy uszy, zwłaszcza kiedy wosk przelewa się nam strumieniami. A ucho to też zewnętrzna małżowina. Kiedy bierze się wycisk na proteze, widać że ludzie nie lubią dotykać tej części ciała, a naskórek wtedy sypie się jak wióry.
- myjemy skórę za uszami, szczególna uwaga dla osób z tłustą i trądzikową cerą.
- oczy rano przemywamy.
- sprawdzamy, czy z włosów i brwi nie sypie się nam naskórek i łupież.
- dbamy o paznokcie. Mogą być jak łopaty, byle czyste.
- i myjemy części ciała znajdujące się pośrodku. Wystarczy poczytać historyje ginekologów i nie tylko. Zamiast czystej wody, niektóre panie wybierają dezodorant. Najlepiej taki z ......... brokatem.
- stopy - zalecam codzienną wymianę skarpetek, Osobny ręcznik do nóg. Chyba, że chcecie mieć grzybicę i inne paskudztwa, to dzielcie się ręcznikami, chodźcie w tych samych skarpetkach przez tydzień, a najlepiej śpijcie w nich
Ten post pewnie nic nie zmieni. Ale konkluzja jest taka - nie oceniajmy ludzi po wyglądzie, bo możemy się strasznie rozczarować.
Jaśnie pani, którą czuć na mile, a która wita nas naszpikowanym dziurami uśmiechem, skrytym za pięcio - centymetrowym makijażem
albo wielmożny pan w BMW, który nie grzeszy polskim słownictwem, jak i zębami w szczęce. Brrrrrr.